Pewnej słonecznej niedzieli mała wiewiórka siedziała nad strumykiem i pochlipywała. Analizowała swoje życiowe wybory.
Kiedyś, gdy była jeszcze mniejszą wiewiórką niż jest teraz, wymarzyła sobie grę na liściach traw. Zgodnie ze swym wielkim pragnieniem - rozpoczęła naukę gry. Nim jednak ją skończyła zgodnie z programem Szkoły Akompaniamentu Traw sama przerwała edukację. Żmudne ćwiczenia nużyły ją, nie była wytrwała i cierpliwa, szybko się nudziła i łatwo wybierała lenistwo. Mimo więc trudów włożonych wcześniej w trawiastą muzykę - porzuciła ją, usprawiedliwiając się zdartymi pazurkami.
Często obowiązki wypełniała na ostatnią chwilę. Miała problemy z dobrą organizacją czasu. Kiedyś chciała startować w konkursie "Co siedzi w głowie wiewiórek?". Zapisała się, niedaleko już było do terminu - i zrezygnowała. Nie podjęła próby, nie włożyła więcej wysiłku. Łatwo za to znalazła usprawiedliwienie - nie, teraz to nie ten czas. Zbyt wiele spraw na głowie. Może za rok.
Teraz kończyła swoją wiewiórczą edukację i nim przekwitnie jaśmin miała napisać pracę o stresie wśród wiewiórek. Zwykle ciekawiło ją wiele spraw, angażowała się chętnie w różne dodatkowe działania. Teraz jednak zarzuciła większość ze swoich pomysłów na rzecz stworzenia pracy.
I co? Dni mijają, czasu w bród, motywacja maleje, a frustracja rośnie. W końcu udało jej się jeszcze przed pączkami liści na jaśminowych drzewach napisać bazę.
Jednak... usłyszała ostatnio od borsuka, że kiedyś inspirowała go do angażowania się. A teraz już nie inspiruje.
Siedziała więc nad strumykiem i pochlipywała... Myślała o osiągnięciach koleżanek norek, o pasji radosnego skunksa, o zającu, który po kolei realizował swoje plany i marzenia. Porównywała siebie do nich i pochlipywała.
Kiedyś, gdy była jeszcze mniejszą wiewiórką niż jest teraz, wymarzyła sobie grę na liściach traw. Zgodnie ze swym wielkim pragnieniem - rozpoczęła naukę gry. Nim jednak ją skończyła zgodnie z programem Szkoły Akompaniamentu Traw sama przerwała edukację. Żmudne ćwiczenia nużyły ją, nie była wytrwała i cierpliwa, szybko się nudziła i łatwo wybierała lenistwo. Mimo więc trudów włożonych wcześniej w trawiastą muzykę - porzuciła ją, usprawiedliwiając się zdartymi pazurkami.
Często obowiązki wypełniała na ostatnią chwilę. Miała problemy z dobrą organizacją czasu. Kiedyś chciała startować w konkursie "Co siedzi w głowie wiewiórek?". Zapisała się, niedaleko już było do terminu - i zrezygnowała. Nie podjęła próby, nie włożyła więcej wysiłku. Łatwo za to znalazła usprawiedliwienie - nie, teraz to nie ten czas. Zbyt wiele spraw na głowie. Może za rok.
Teraz kończyła swoją wiewiórczą edukację i nim przekwitnie jaśmin miała napisać pracę o stresie wśród wiewiórek. Zwykle ciekawiło ją wiele spraw, angażowała się chętnie w różne dodatkowe działania. Teraz jednak zarzuciła większość ze swoich pomysłów na rzecz stworzenia pracy.
I co? Dni mijają, czasu w bród, motywacja maleje, a frustracja rośnie. W końcu udało jej się jeszcze przed pączkami liści na jaśminowych drzewach napisać bazę.
Jednak... usłyszała ostatnio od borsuka, że kiedyś inspirowała go do angażowania się. A teraz już nie inspiruje.
Siedziała więc nad strumykiem i pochlipywała... Myślała o osiągnięciach koleżanek norek, o pasji radosnego skunksa, o zającu, który po kolei realizował swoje plany i marzenia. Porównywała siebie do nich i pochlipywała.
- Hej, wiewiórko! - usłyszała nad sobą ćwierkanie szarego wróbelka. - Czemu się zamartwiasz?
Mała wiewiórka popatrzyła smutno na ptaszka i wylała swoje żale.
- Ach, kita w górę, mała! Patrz, twoje wiewiórcze życie należy do ciebie! Możesz zrobić z nim, co zechcesz. To, co było, może nauczyć cię lepiej żyć tu i teraz. A przecież żyje się tylko teraz i tu, a nie kiedyś, gdzieś. Określ sama dla siebie czego chcesz - i wypełniaj swe marzenia! Zawsze warto angażować się w to, do czego cię ciągnie. Po prostu spróbuj! Pracuj nad sumiennością i wytrwałością, stwórz sama dla siebie swoją listę priorytetów. Niech osiągnięcia i pasje innych będą twoją inspiracją, a nie powodem do zazdrości. Nie marnuj czasu, tylko działaj!
Bystre oczka wiewiórki zabłysnęły.
- Oj wróbelku, taki z ciebie niepozorny, szary ptaszek, a tak mądrze ćwierkasz... Tyle jednak pracy przede mną, tyle wysiłku, żeby było dobrze... A gdybym już od czasu Szkoły Traw pracowała nad sobą...
- Ach, wiewiórko, popatrz jaki dziś piękny dzień! Możesz być szczęśliwa właśnie w tej chwili, bez czekania na osiągnięcie swoich celów. Tak po prostu! Teraz i tutaj. Co było, to było, niech nauczy cię to żyć lepiej - i zacznij żyj lepiej!
I szary wróbelek odfrunął w stronę szarego sadu. Wiewiórcze łzy dawno odpłynęły z wodami strumyka. Mała wiewiórka uniosła w górę kitkę i zamachała nią radośnie.
- Hej, świecie, nadchodzę!