Nie tak dawno temu i nie tak całkiem daleko, w potężnym, gęstym lesie, na rozległej, słonecznej polanie żyła sobie Mała Rusałka. Mieszkała w malutkiej, przytulnej chatce pod drzewem jarzębiny. Było to miejsce urocze - jak wiadomo, zawsze mogłoby być większe, wyżej położone, wiele można by w nim pozmieniać, by było jeszcze lepiej - ale i tak było bardzo dobrze. Mała Rusałka prowadziła raczej radosne i miłe życie. Miała wokół siebie wiele przyjaznych, leśnych stworzonek, wśród nich i takich, na których zawsze mogła liczyć. Była całkiem mądra, posiadała wiele zalet, jak i wad - jak to Rusałki i inne stworzenia mają w zwyczaju. Pomagała leśnym zwierzątkom gdy były chore, opatrywała im krwawiące łapki, myła plecy staremu borsukowi, który do swoich pleców już nie sięgał. Lubiła rozmawiać, słuchać swoich leśnych i łąkowych sąsiadów. Żyła sobie spokojnie, aż tu pewnego razu zafascynowały ją podróże. Słuchała z zapartym tchem opowieści wędrownych motyli o innych łąkach, innych kwiatach, miejscach, gdzie słońce świeci w wyjątkowy sposób. Spoglądała z tęsknotą na klucze żurawi odlatujące hen, daleko... Skowronek wyśpiewywał jej o przestrzeni wiejskich pól, a jaskółka o wielkich wodach i widoku potężnego lasu z góry. Pewnego dnia Mała Rusałka postanowiła więc ruszyć ze swojej słonecznej polany w inne miejsca. Poznała gęste leśne paprocie, wiele nowych stworzonek. Odkryła wyjątkowe miejsca. Cieszyło ją to podróżowanie, z radością jednak wracała też do swojej chatki pod jarzębiną i opisywała swoje przygody. Gdy jednak słyszała kolejne podróżnicze opowieści wędrownych ptaków znów było jej tęskno... Co jakiś czas wyruszała więc w krótsze i dłuższe wędrówki w coraz to nowe miejsca. Czerpała z tego radość - ale i tęsknota, i chyba zazdrość przy podróżach innych wciąż jej towarzyszyły. Nie cieszyła się swoim wędrowaniem tak po prostu, tylko wciąż porównywała się do żurawi czy bocianów - i żal jej było swojego małego podróżniczego dorobku w porównaniu do ich corocznych, dalekich wypraw. Raz nawet usiadła na bociani grzbiet, pofrunęła daleko i na długo. Była to podróż pełna przygód i nowych doznań, wydawać by się mogło, leśne zwierzątka z zachwytem słuchały jej zwariowanych historii po powrocie. Mała Rusałka, choć zadowolona z poznawania świata, wciąż czuła, że widziała zbyt mało. Zazdrościła tym, którzy byli tam, gdzie jej nie było. Świat zdawał się mieć nieograniczone możliwości. A Mała Rusałka na co dzień zajęta była pomocą leśnym i łąkowym zwierzątkom. Kusiło ją pozostawienie swojej chatki pod jarzębiną, swojej pracy i wybranie się w długą (może i niekończącą się nigdy?) podróż dookoła świata. Bo na razie mogła pozwolić sobie od czasu do czasu gdzieś ruszyć - a to ciągle było jej mało, i mało. Skoro ktoś może, to czemu ona nie? Podróżując bliżej i dalej nie zwracała uwagi, jak wygląda wschodzące słońce nad jej lasem, jak pada światło pod wieczór na kuchenny stół, jak gwiżdże czajnik i jak winorośl wije się wokół poręczy. Ciągle chciała być w drodze, ciągle zazdrościła podróży innym... I widziała coraz więcej różnorodnych rzeczy, którymi rożne stworzonka zajmowały się na co dzień. Niektóre malowały przepiękne obrazy, inne rzeźbiły w piasku. Poznała wyjątkowych grajków i śpiewaczy. Oszałamiających pisarzy i poetów. Poczuła, że nie robi w życiu nic szczególnego... Tyle mogłaby, bo i jej śpiewem czasem ktoś się zachwycał, i czasem lubiła opisać swoje przygody, i dawało jej to spełnienie i radość. Gdy jednak widziała blask sławy innych, wielkie talenty i wizję ich kariery w przyszłości... Żal jej było samej siebie, mieszkającej na pospolitej łące w lesie i opatrującej na co dzień skrwawione łapki. Czuła, że nie wykorzystuje w swoim życiu tych wszystkich możliwych talentów, które być może drzemały w niej. Że wciąż coś jest nie tak. Planowała tak wiele, że nauczy się języka węży i zacznie malować, zapisze się do chóru żab i weźmie od pasikoników lekcje gry na skrzypcach... Te plany jednak w ferworze podróży pozostawały głównie w jej głowie. A gdy miała wolną chwilę, ich ogrom aż przerażał Rusałkę. Spotkała jednak wiele stworzonek, które łączyły dalekie wędrówki ze śpiewem, albo rzeźbę z muzykowaniem - może więc to z nią, z Rusałką jest coś nie tak? Jest niewystarczająco dobra, żeby intensywnie żyć. Skazana jest na łąkę, i nic więcej, bo nie potrafi wziąć się za siebie i wykorzystać swoich talentów... Tak o sobie często myślała, jakby zapominając o wszystkich rzeczach, które wokół niej się działy i miejscach, które mogła podziwiać.
Pewnego razu wracając z wielkiego miasta, trochę zmęczona gwarem i spalinami, już w promieniach zachodzącego słońca na łące spotkała Małego Żuka.
- Rusałko, jakie piękne słońce! Jaki piękny dzień! - radośnie zawołał Mały Żuk. - Tak bardzo cieszy mnie lato tego roku. Tyle było do zrobienia, zbudowanie domu, i tak wiele się udało. Całe dnie spędzałem przy błocie, ale jaki efekt! Ach, i kwiaty tak pysznie pachną, i świerszcze grają wieczorami najpiękniej. Jak się masz, Mała Rusałko?
Słowa Żuka zatrzymały w miejscu Rusałkę. Uśmiechnęła się do Żuka, usiadła wśród traw i wsłuchała w pozorną ciszę łąki. Po chwili usłyszała, że świerszcze rzeczywiście grają cudowny koncert. Zobaczyła, że na niebie maluje się wyjątkowy spektakl pastelowych obłoków. Pomyślała o pięknych miejscach, które ostatnio widziała. O mądrych stworzonkach, które spotkała. O wesołej wdzięczności borsuka z umytymi plecami. O radosnym śpiewaniu w czasie podróży.
- Żuku, dlaczego tak trudno dostrzec piękno tego, co jest? Dlaczego zamiast cieszyć się ze spotkania wyjątkowych stworzeń, grajków, malarzy, podróżników, pisarzy, zamiast czerpać radość z wiedzy, którą się dzielą, łatwiej jest im zazdrościć? Czemu wciąż jest mi mało, czemu nie mogę po prostu docenić tego, gdzie mogę być, wykorzystać to wszystko, co trwa, do cna, zamiast wpatrywać się z tęsknotą w wędrowne ptaki? Żuku, chcę znowu cieszyć się życiem i światem!
Żuk puścił oko do Rusałki, usiadł obok niej wśród traw i wspaniałej gry świerszczy. Razem wpatrywali się, spokojnie i radośnie, w klucz ptaków na niebieskim niebie i pejzaż pastelowych obłoków wśród zachodzącego słońca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz