W Wielkim Mieście żył Dzielny Człowiek. Był pełen energii i ciągle chciał więcej od życia. W pracy dawał z siebie wszystko, kiedy tylko mógł wyjeżdżał i podróżował po dalekich krajach. Pewnego razu wybrał się w wysokie góry. Na samotną, pełną niebezpieczeństw wędrówkę. Zdobył najwyższy szczyt i zszedł powoli w dolinę. Tam, zupełnie się tego nie spodziewając, zobaczył maleńką chatkę przycupniętą wśród kolorowych, jesiennych kniei u stóp wysokiej góry. Zdziwił się, że ktoś może mieszkać w takiej głuszy. Okazało się, że w chatce od wielu, wielu lat żyje sobie zgarbiony staruszek. Jego kondycja nie pozwalała mu na wspinanie się po górskich ścianach, żył więc już długi czas zamknięty pomiędzy wysokimi górami w malowniczej dolinie. Staruszek od dawien dawna nie widział innego człowieka, bardzo ucieszył się więc ma przybycie Dzielnego Młodzieńca. Namawiał go do zostania choć na jedną noc. Dzielnemu Człowiekowi bardzo się spieszyło, zgodził się tylko na małą herbacianą przerwę w drodze w drewnianej izbie chatki. Gdy tak sobie siedzieli i popijali napar z górskich ziół za oknem rozpętała się potężna śnieżna burza. Nadeszła niespodziewanie, jeszcze jesienną przecież porą. Staruszka to nie zdziwiło, Dzielny Młodzieniec był jednak zszokowany i zrozpaczony. Zamartwiał się, że pogoda pokrzyżuje mu plany. A przecież dziś jeszcze miał być w pobliskiej wsi, a jutro z rana wracać do Wielkiego Miasta.
Śnieżyca szalała długie, długie godziny popołudnia, wieczoru, aż do późnej nocy. Chcąc nie chcąc Dzielny Człowiek został w chatce staruszka na nocleg. Pogawędzili sobie serdecznie, poopowiadali o swych wzajemnych podróżach. Rankiem okazało się, że wyjście z doliny jest zupełnie zasypane niesamowitą ilością śniegu. Dzielny Młodzieniec robił co mógł, cały dzień próbował choć trochę przedrzeć się przez wielkie zaspy - było to jednak absolutnie niemożliwe. Człowiek był bardzo smutny i zły na siebie. Wszystko wskazywało na to, że może nie udać wydostać mu się z tej doliny aż do wiosennych roztopów...
Dni bardzo powoli mijały, Dzielny Młodzieniec zmuszony do dzielenia życia i przestrzeni ze staruszkiem powoli uczył się jego zwyczajów. Delektowania się promieniami wschodzącego słońca, rozmową z drobnymi ptaszętami doliny, cierpliwym zbieraniem przymarzniętego głogu. Człowiek początkowo rozgorączkowany, pełen niepokoju i obaw, powoli uspokajał się i uczył cieszyć się nie z życiowego pędu, a z delikatnego smakowania uroków życia.
Jak się można było domyślać - wiosną Dzielny Młodzieniec przechodził przez wysokie góry zupełnie odmieniony. Obiecał staruszkowi zorganizować mu częściej czyjeś towarzystwo, a sam wrócił do Wielkiego Miasta jako człowiek bardziej świadomy, cieszący się drobnostkami i czujący zapach czasu.
Dni bardzo powoli mijały, Dzielny Młodzieniec zmuszony do dzielenia życia i przestrzeni ze staruszkiem powoli uczył się jego zwyczajów. Delektowania się promieniami wschodzącego słońca, rozmową z drobnymi ptaszętami doliny, cierpliwym zbieraniem przymarzniętego głogu. Człowiek początkowo rozgorączkowany, pełen niepokoju i obaw, powoli uspokajał się i uczył cieszyć się nie z życiowego pędu, a z delikatnego smakowania uroków życia.
Jak się można było domyślać - wiosną Dzielny Młodzieniec przechodził przez wysokie góry zupełnie odmieniony. Obiecał staruszkowi zorganizować mu częściej czyjeś towarzystwo, a sam wrócił do Wielkiego Miasta jako człowiek bardziej świadomy, cieszący się drobnostkami i czujący zapach czasu.